Jakiś czas temu pisaliśmy o projekcie skanowania książek przez Google: Book Search i ugodzie jaką zawarł gigant z amerykańskimi wydawcami. Dziś Google udostępnia już ponad milion książek za darmo, a czas na odstąpienie od ugody przez wszystkich wydawców już minął (7 września był terminem ostatecznym na odstąpienie od ugody). Co to oznacza dla wydawców? Mianowicie to, że Google może skanować i udostępniać książki, również te chronione prawami autorskimi w Europie, tych wydawców, którzy nie odstąpili od ugody, zawartej przed sądem amerykańskim. Nie jest to co prawda ostatecznie przesądzone z uwagi na stanowisko Komisji Europejskiej, która ma jeszcze wydać rozporządzeniew tej sprawie. Nie mniej jedank protesty dt. skanowania książek zgłosiły rządy Niemiec i Francji. Profesjonaliści od składu i łamania tekstu – lepiej szybko przestawcie się na skład książek w wersji elektronicznej !
Google zobowiązało się do konsultowania z wydawcami odnośnie skanowanych tytułów książek chronionych prawami autorskimi, nie mniej jednak jak to będzie wyglądało w praktyce, tego nie wiadomo. Zaproponowano również dwa miejsca przedstawicielom europejskich wydawców w organie nadzoru nad tytułami umieszczanymi w Book Search. Dodatkowo, aby uspokoić amerykańskich wydawców, w obiegu mają się nie znaleźć książki, które są chronione amerykańskimi prawami autorskimi, ale nie są wydawane w USA, a jednocześnie są dostępne w Europie.
Nie mniej jednak ugoda dt. skanowania również tych książek amerykańskich, które są wydawane i chronione prawami autorskimi przewiduje korzyści dla amerykańskich wydawców w postaci 63% udziału w przychodach ze sprzedaży i wykorzystania książek online.
Google zeskanowało już ponad 8 milionów książek, a kolejne dzieła, również polskich twórców trafiają na podajnik skanera. Dostęp do części dzieł chronionych prawami autorskimi będzie najprawdopodobniej płatny, pytanie tylko ile z tego dostaną rodzimi wydawcy. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Google w pewien sposób uzależni instytucje publiczne, naukowe, dydaktyczne od korzystania ze swoich zbiorów. Niewątpliwie najłatwiej będzie nam wyszukać odpowiednią pozycję w domu, niż ślęcząc godzinami między półkami w księgarni czy bibliotece.
Czas pokaże, czy projekt Book Search to kolejna złota idea i maszynka do zarabiania pieniędzy. Niewątpliwe popycha ona rozwój elektronicznych książek oraz czytników, wymuszając adaptację branży DTP i składu książek do nowych warunków. Era digitalizacji składu i czytania książek jest już za rogiem…